MACIEJ
FILIPEK
EPOKA
BRĄZU
Orzechy.
Na dębowym stole
są
więc półkule mózgowia.
Dużo
jest mózgowych półkuli,
izba
myślicieli. Zaiste.
Dwubiegunowa
depresja w podłodze.
Otóż
z bujanego fotela do kołyski sięga ręka.
Za
oknem widok bardzo jest klasyczny;
płot
się chwieje, kogut dziób otwiera na płocie,
kot,
dzban. Jak zwierzę nie strąci
albo
chwiejność płotu,
mleko
wleją w naczynie.
Na
mleku się zetnie,
Warstwa
ścięta o świcie w kałużach.
Tak.
Tyle.
ESKULAP
Panienko,
po atropinie
masz
szerokie źrenice.
Zupełnie
jakby cię kochał
chłopak
przed wyjściem.
Masz
źrenice szerokie,
ściągnij
więc buszka, nikt nie pozna.
No
i już,
no
i brawo,
mgła
ci podgryza gardło.
GOLGOTA
O,
jeju.
Ale,
czy jeju, to jest synek Boga?
Już
się do Boga nie modlę,
bo
Bóg nie ma siły i nie ma mocy sprawczej.
Dziś
siedząc naprzeciw siebie
uświadomiłem
to sobie.
A
archeolog omiata czaszki trupów,
jest
ich całe mnóstwo w salonie fryzjerskim.
W
salonie Joanna czaszki trupów omiata archeolog.
Jeden
trup jest życzliwy drugiemu trupowi
i
na odwrót. Trzeci trup wyczytuje wszystkie litery
ze
wszystkich gazet na stoliku.
Nic
już nie zostało dla mnie oprócz obrazków.
Reszta
czeka na swoją kolej, nie zna się reszta
albo
udaje przede mną. To prawdziwy spisek.
Usiądziemy
wszyscy, spokojnie. Usiądziemy.
Pani
archeolog zmiecie pył z kości płaskich
i
dowie się wiele nauka od trupów.
I
trupy zapłacą za wiadomości nauce archeologii.
ALIBI
Przez
dwa dni,
a
w dzień pierwszy,
a
i w dzień drugi nie było mnie wcale,
(a
może wdzieńpierwszyidrugibyłemtylkodoćwierci)
piłem
alkohol.
Piłem
morze alkoholu.
Ocean,
rzekę, jezioro
i
ze szklaneczki piłem,
a
jakże!
i
chciałem zapytać swoją wątrobę,
ile
ty wytrzymasz gruczołko.
A
ona daje odpowiedź brzydko pachnącą.
To
podstępy tak pachną brzydko.
Nie
będzie mnie też dnia trzeciego,
tak
na suplement dwóch dni poprzednich.
Tak
na post scriptum.
Najbardziej
bolesnego dnia, spośród trzech dni,
będę
się odradzał,
od
ćwierci jest już jakiś początek.
ZBŁĄKANEJ
DUSZCE
Piło
się i widziało dziwną osobę.
A
to była godzina straszna,
a
to godzina duchów była
i
po niej wszystkich świętych
następowało.
I
stanęło w drzwiach,
ale
zbyt pijanym się było,
żeby
porozmawiać z tym,
co
w drzwiach stanęło.
Więc
się rozpłynęło jak chmurka
ściągnięta
z okazjonalnego papieroska,
bo
piło się.
I
ciężko powiedzieć,
czy
to też przypadkiem nie było
jakieś
upomnienie senne,
żeby
pójść i odpalić zdrowaśkę
za
duszkę, co była jak chmurka
z
papieroska zupełnie okazjonalnego.
Bo
piło się.
.